piątek, 6 lipca 2012

Pielęgnacja... drugich oczu?

Kilka lat temu broniłam się przed okularami rękami i nogami. Wszystkie modele mi się nie podobały, wszystkie były brzydkie, fu i co się jeszcze dało na nie wymyślić. Teraz śmiało mogę stwierdzić, że są moim najlepszym dodatkiem i upiększają równie dobrze, jak biżuteria. Nie bez powodu wiele osób decyduje się na posiadanie zerówek. Nie każdemu się to podoba, jednak wiadomo, z gustem się nie dyskutuje, a ja nie mam po co w ogóle dyskutować, bo nie wyobrażam sobie już życia bez właśnie okularów na nosie.

Jakiś czas temu musiałam niestety przez zalecenie lekarza zmienić oprawki na nowe. Zdecydowałam się tym razem na biały, letni i delikatny fason. Jestem zadowolona, jednak ciężko jest mi się teraz przyzwyczaić do widzenia boków [wcześniej miałam okulary bez boków, jedynie wąziutkie i czerwone mocowania].

Pani w sklepie, który zajmuje się sprzedażą okularów powiedziała, że bardzo dobrze dbam o swoje i po kilku latach użytkowania, nieprawdopodobnym jest, żeby wyglądały dalej ładnie tak jak moje. A jednak, można.

Moim sekretem są tu chyba ściereczki do okularów z Lidla [w moim leżą przy kasie]. Oprócz tego, że idealnie konserwują, mogę nosić je przy sobie w torebce, ponieważ jedno opakowanie zajmuje niewiele miejsca, a pozwala uniknąć pocierania okularami o wszystko, co miękkie, dookoła. Zaraz po użyciu chusteczki można wyrzucić i nie przejmować się opakowaniem. Do tego widzę, że nie ścierają antyrefleksów, na czym zależało mi najbardziej. Mogę je szczerze polecić każdemu, także do wycierania np. wyświetlaczy do telefonów, monitorów. Cena jest również niewielka w porównaniu do jakości, są to chyba 3 albo 4 zł za 50 chusteczek.







Recenzja kulinarna- przyprawa Kamis, czyli coś do wielbicieli tostów!

Kto uwielbia ciągnący, rozpływający się ser, delikatnie podpieczonego pomidora, kawałek ciepłego salami przykryty chrupiącym kawałkiem chleba? Łapka w górę! Ja do aż takich wielbicieli nie należę, jednak mój obecny wynalazek sprawił, że od kilku dni mam ochotę na śniadanie jeść tylko toooostyyyy.

Co prawda Euro się już skończyło [chyba?], ale w sklepach są jeszcze limitowane edycje stworzone właśnie z myślą o tej imprezie. Gdy zobaczyłam przyprawę do tostów stwierdziłam, że muszę ją wypróbować. Nie pożałowałam. Danie zyskało cudowny smak i aromat a do tego lekko pikantną nutkę, którą można regulować poprzez dodanie różnej ilości przyprawy. Jeżeli macie szansę jeszcze trafić na tą przyprawę, to szczerze polecam!





Przyprawy nie jest tak mało, została spałaszowana przez mojego brata, więc pokazuję tylko końcówkę pierwszego opakowania. 
 A to moje dzisiejsze śniadanie :-) Z własnego ogródka!


Mam jeszcze ziemniaki, myślę, że wykorzystam je też niebawem i na pewno zrecenzuję przyprawę :-)